Przed rozpoczęciem pracy trochę się obawiałam, bo to jednak dwa duże kawały materiału :)
ale wzięłam sie do pracy, żeby mój pokój - nazywany przez niektórych "stodołą" przez brak firanek zyskał choć trochę wizerunkowo :) Mi osobiście bardziej niż brak firan przeszkadzało poranne słońce, które chociaż lubię, przy oknach od wschodniej strony bardzo daje się we znaki...
...więc wzięłam szpilki i porobiłam zakładki na górze i na dole obu zasłonek
Musiałam uważać, żeby nie pomarszczyć materiału na zakładkach, bo to bardzo śliska tkanina.
Kiedy już wszystko było spięte, usiadłam przy maszynie, żeby przeszyć każdy kawałek.
Miałam ułatwione zadanie, ponieważ w pokoju mam karnisz starego typu z żabkami, więc nie musiałam robić otworów na drążek.
Efekt końcowy? Zasłonki wyglądają jak kurtyna w teatrze. Nie straszne mi już słońce wdzierające się o 5 rano :)
Zapraszam na scenę! :) :)
I na koniec jeszcze pytanie do Was:
czy jesteście w stanie obyć się bez firan w mieszkaniu/pokoju? Czy są one Waszym zdaniem niezbędne?
Moim zdanie, jeśli ktoś nie ma sąsiadów zaglądających prosto w okna, życie bez firanek ma same plusy - w pomieszczeniu jest po prostu jaśniej.
Czekam na Wasze opinie i pozdrawiam!
Monika